Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata.

Tytuł: Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata
Autor: Susan Ee
Ilość stron: 308
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Rok wydania: 2013
Ocena: 4/10

Ziemię ogarnęły ciemności. Upadły państwa. Szpitale, szkoły i urzędy stoją puste. Nie działają komórki. Na ulicach rządzą brutalne gangi. Prawdziwą grozę budzą jednak oni - bezwzględni Najeźdźcy. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz sieją śmierć. Dlaczego zstąpiły na Ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?
Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, aby ratować młodszą siostrę, która została porwana przez Anioły. Żeby zwiększyć swoje szanse, musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Razem przemierzają Kalifornie, niegdyś piękną i słoneczną, dziś zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Wkrótce każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem. Po której stronie się opowiedzą? 


Od dawna miałam ochotę na tę książkę. Przeczytałam wiele pozytywnych recenzji i myślałam, że po poprzedniej lekturze z aniołami, ta mi się spodoba. Niestety bardzo się zawiodłam na tej książce.
Świat przedstawiony jest mało oryginalny. Anioły, które zawładnęły Ziemią? Już czytałam podobną książkę, która opierała się na ty samym. Nic nadzwyczajnego, jednak tę apokalipsę można wykorzystać tak, że powstanie świetna książka, a autorka tego nie zrobiła.
Główna bohaterka, która nie miała być dziewczyną taką jak w innych książkach, miała być nieugięta i odważna, a była irytująca i naiwna. Momentami zachowywała się jak dziecko, wydawało jej się, że wie co robi, a w większości podejmowanych decyzji nie używała mózgu. Matka Penryn lepsza nie była. Miała problemy psychiczne, zachowywała się jak dziecko, a nie matka. Na początku nie było po niej widać, że kocha swoje dzieci i jej na nich zależy, ale pod koniec niby je zaczęła kochać (nie mam pojęcia, jak ująć to w słowa). Jedyną postacią, którą dało się znieść w tej pozycji był Raffe . Miałam wrażenie, że tylko on potrafi jeszcze w miarę logicznie myśleć i gdyby książka była pisana z jego perspektywy mam wrażenie, że bardziej by mi się spodobała.
Styl pisania autorki był prosty, a nawet zbyt prosty. Pojawiały się powtórzenia, dialogi ię ze sobą nie kleiły. Wszystkie opisy były długie i nudne. Nawet najbardziej brutalne rzeczy mnie nie ruszały, mimo że powinny choć w pewnym stopniu. Akcja była bardzo słabo. Niby coś się działo, ale to nie były szczególne i emocjonujące momenty. Czytałam tę książkę dwa tygodnie, nie mogłam się wciągnąć i kilkukrotnie na niej zasnęłam.
Nie wiem czy to ze mną coś nie tak czy jak, ale mam wrażenie, że jestem jedną z nielicznych osób, którym ta książka się nie podobała. Nie rozumiem fenomenu tej lektury. Nie jest oryginalna, autorka zmarnowała pomysł na nią. Czytając zasypiałam i potwornie się nudziłam. Żałuję, że postanowiłam czytać ją do końca, niepotrzebnie się łudziłam, że może jeszcze coś się zmienić.

7 komentarzy :

  1. Pierwsza część jak dla mnie była chyba najciekawsza ze wszystkich, a niestety im dalej tym gorzej. Zakończenie całej serii było bardzo zwyczajne, po prostu bez kopa. W sumie trochę żałuję czasu spędzonego nad tą serię, miała potencjał ale niestety nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc to jedna z nielicznych słabych opinii na temat tej książki - zawsze wszyscy wychwalają tę serię. Teraz mam mieszane uczucia. Nie przepadam za przydługimi opisami :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja całą trylogię wspominam bardzo dobrze, była na swój sposób wyjątkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też czytałam wiele zachwytowych recenzji, więc Twoja mnie zaskoczyła, ale obawiam się, że moja opinia byłaby chyba podobna, bo też nie lubię irytujących bohaterek, które miały być "inne niż zwykle", a okazywały się najgorszym możliwym typem postaci. Więc dzięki Twojej recenzji tylko utwierdzam się w przekonaniu, że jak mi się nie śpieszyło do tej książki, tak i nie będzie śpieszyło dalej.
    Pozdrawiam ;)
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie martw się, ja też kompletnie nie rozumiem fenomenu Angelfall. Dla mnie ta ksiażka jest kompletnie nieudana i też męczyłam się z nią chyba z dwa tygodnie... Liczyłam, że po niej będę miała ochotę poznać pozostałe tomy, ale po tym co Susan Ee zaserwowała w pierwszym - kompletnie nie mam na to ochoty...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ołłłł. No to ja myślę zupełnie inaczej xD Penryn nigdy w życiu nie nazwałabym naiwną - dla mnie ta dziewczyna była twarda i nieustępliwa w tym co robi, a do tego bardzo lojalna. Matka Penryn jest dla mnie bardzo oryginalną postacią i jeśli mam mówić szczerze, to się jej trochę boję... xD Raffe uwielbiam <3 Hm, no nie wiem. Ja powieść przeczytałam w jedno popołudnie :P Uważam ją za całkiem oryginalną i tak już pozostanie ^_^

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba pierwsza recenzja tej książki, którą czytam i ma tak negatywny wydźwięk :D
    Ja kocham wizję Ćwieka - polecam ci <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka