Papierowe miasta

Tytuł: Papierowe miasta
Autor: John Green
Ilość stron: 396
Wydawnictwo: Bukowy las
Tłumaczenie: Renata Biniek
Rok wydania: 2013
Ocena: 8/10

Quentin Jacobsen od zawsze zakochany jest we wspaniałej koleżance, zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. 
W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum. Pewnego wieczoru 
w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo 
w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quenin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy.

Quentin, zwany też Q jest uczniem ostatniej klasy szkoły średniej. Parę lat temu razem z Margo byli najlepszymi przyjaciółmi, lecz jedno wydarzenie z dzieciństwa rozdzieliło ich drogi i zostali
w koleżeńskich stosunkach. Chłopak od zawsze był zakochany w dziewczynie, która jest dla niego nieosiągalna, ponieważ stała się w szkole sławna. Pewnej nocy Margo niespodziewania zjawia się
u Q. Razem spędzają wspaniale czas i robią rzeczy, o których chłopak nigdy by nie pomyślał.
Na następny dzień Margo znika. Nikt się tym za bardzo nie przejmuje, bo robiła to już nie raz, lecz zostawia wskazówki dla chłopaka, bo chce aby ten ją odnalazł.

Jest to moje drugie spotkanie z Johnem Greenem. Nie planowałam przeczytać tej książki, lecz dostałam ją od taty i postanowiłam dać jej szanse. Po przeczytaniu Gwiazd naszych wina, nie oczekiwałam od tej książki jakiegoś zaskoczenia. Sądziłam, że nie wywrze na mnie też wrażenia,
a jednak. Ta książka bardzo mi się spodobała, przekonałam się co do tego autora i przez tą opowieść mam ochotę sięgnąć po więcej jego książek.
Zacznijmy od tego, że Green miał oryginalny pomysł na całą fabułę, od początku, aż do końca. Nie nudziłam się czytając tą książkę, nie była monotonna, ale wydaje mi się, że to głównie zasługa bohaterów, którzy byli dobrze wykreowani. Każdy był z nich inny.
Q jest spokojny, zależy mu na nauce, dostaniu się do dobrego college'u. Margo - zwariowana dziewczyna, uciekająca z domu na kilka dni, aby przeżyć przygodę, przez co stała się sławna na cała szkołę, ale nigdy nie zapomniała o swoim starym przyjacielu, z którym teraz utrzymuje jedynie koleżeńskie stosunki. Pod koniec była trochę irytująca, lecz właśnie to ona najbardziej mi się spodobała ze wszystkich postaci, prawdopodobnie przez jej postrzeganie świata. Przejdźmy teraz do przyjaciół Q. Ben - miał poczucie humory, ale też był trochę egoistyczny wobec przyjaciół. Myślał tylko o sobie i odnosiłam wrażenie, że to jego problemy są najważniejsze, w sumie inni bohaterowie też tacy byli, ale u niego było to najbardziej dostrzegalne. Przyszła teraz pora na Radara, którego pasją było prowadzenie Omniklopedi. Był bardzo mądry, znał odpowiedzi na wszystkie pytania. Podziwiam go za to, że znalazł czas na tyle rzeczy, mimo ostatniej klasy i zbliżających się egzaminów końcowych.
Cytaty w tej książce, są bardzo życiowe, a jednocześnie mądre. Zazwyczaj są to metafory, ale podczas czytania, łatwo można się w nie zagłębić. Podbiły one moje serce i zapewne ze względu na nie będę wracała do tej książki.
Papierowe miasta jest to powieść przeznaczona dla młodzież, ale według mnie każdy powinien ją przeczytać. Opowiada o przyjaźni - tej prawdziwej, jak i fałszywej, o odnajdywaniu siebie, spełnianiu marzeń, o relacjach z rodziną, rodzeństwem, a także o miłości. Książka porusza tematy, wszystkim nam dobrze znane, ale przedstawia je w bardzo oryginalny sposób skłaniając nas do przemyśleń. Green napisał powieść, lekkim, humorystycznym językiem, aby z przesłaniem trafić do każdego
z nas.
Papierowe miasta to wspaniała książka, po którą powinien sięgnąć każdy z nas. Jeśli tak jak mi, nie podobały się Gwiazd naszych wina, to sięgnij po Papierowe miasta, zagłęb się w historię zapisaną na kartach tej powieści i przekonaj się do tego autora. Liczę na to, że w przyszłości uda mi się sięgnąć
i przeczytać kolejne książki Greena, które będą tak dobre jak ta.


Chciałam Was przeprosić za moją nieobecność, lecz masa nauki nie pozwalała mi czytać, ani nawet na moment usiąść i dodać jakiś TAG. Cieszę się więc, że wczorajsze wydarzenie u mnie w szkole spowodowało, iż nie było lekcji i miałam cały dzień na dokończenie tej książki.



16 komentarzy :

  1. Super recenzja! Jestem ogromną fanką stylu Johna Greena - jego powieści są jedyne w swoim rodzaju. Jeżeli podobały Ci się Papierowe Miasta (i jeżeli mamy podobny gust czytelniczy...) to baaardzo polecam Ci 19 razy Katherine, która, według mnie, jest jeszcze lepsza :) Chętnie przeczytałabym Twoją recenzję tej książki!

    3maj się cieplutko!
    reallylovediy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Papierowe miast podobaly mi sie najmniej z ksiazek Greena, ktore czytalam. Bohaterowie tez nie wydawali mi sie oryginalni, bo we wszystkich ksiazkach Greena sa oni do siebie bardzo podobni. Podczas czytania tez troche sie nudzilam, ale ten nocny wypad Q i Margo oraz zagadki, ktore mu pozniej zostawila podobaly mi sie :) Ogolnie ksiazka nie byla moim zdaniem zla, ale nie zmoitla mnie z nog :p
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. mamy nadzieję, że częściej będziesz tu bywała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze niczego Greena, ale koniecznie będę musiała kiedyś nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Papierowe miasta" to chyba moja ulubiona książka Greena. Bardzo lubię twórczość tego autora mimo, że jego powieści są dosyć schematyczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ta książkę!! Świetnie się przy niej bawiłam i mogłam poznać również sporo ciekawych sentencji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i bardzo polubiłam tą książkę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka już czeka na mnie u przyjaciółki kwestia tylko kiedy ją przeczytam ;D

    Pozdrawiam
    http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam "Papierowe miasta". Tak jak u Ciebie, to było moje drugie spotkanie z panem Greenem (pierwsze to wszędzie wychwalane "Gwiazd naszych wina", które mnie nie do końca zachwyciło). Najbardziej kocham przesłanie tej książki.
    Pozdrawiam,
    http://lekturia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię "Papierowe miasta", ale jeszcze bardziej podoba mi się "19 razy Katherine", mimo, że wiele osób tę książkę ocenia negatywnie. A ja uwielbiam "19 razy Katherine", a główny bohater jest jednym z moich ulubionych męskich postaci z książek. Jeśli przeczytasz "19 razy.." to będę bardzo ciekawa Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Do twórczości Greena jakoś mnie nie ciągnie. ;) Czytałam tylko GNW i było to udane spotkanie, ale nie odczuwam chęci, by sięgnąć po dalsze książki tego autora. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Całkiem nie dawno czytałam tę książkę. Skusiłam się na nią bo tyle ludzi poleca a nawet film wszedł do kin. To se myślę najpierw przeczytam potem obejrzę. I powiem że nie zaskoczyła mnie aż tak jak się spodziewałam. Powieść po prostu przeciętna i fajna. Końcówka jak oni jechali po nią samochodem była dość zabawna. :D A film też całkiem fajny.
    Pozdrawiam ciepło i zapraszam ♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla mnie to jedna z dwóch najlepszych książek Greena :)
    http://soelliee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Od dawna w mojej głowie kiełkuje myśl, aby sięgnąć po książki tego autora. Niedawno umówiłam się na wymianę, gdzie w zamian za moją książkę otrzymam W śnieżną noc. Już nie mogę się doczekać. Papierowe miasta wydają się być ciekawe za sprawą Twojej recenzji, jednak przed nimi na pewno chciałabym przeczytać Gwiazd naszych wina :). Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  15. No cóż, zachęciłaś mnie do zakupu książki :) "Gwiazd naszych wina" też nie zrobiło na mnie wrażenia, więc mam nadzieję, że jeśli kiedyś kupię "Papierowe miasta" to chociaż na nich się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka