Był sobie pies

Tytuł: Był sobie pies
Autor: W. Bruce Cameron
Ilość stron: 390
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Ocena: 8/10


 Oto pełna głębokich uczuć i zdumiewająca opowieść o oddanym psie, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha. To powołanie wypełnia na przestrzeni... kilku żyć.
Bailey jest zszokowany – po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego kundla odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze – dobrego, poczciwego psiaka. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa!
Był sobie pies to pokrzepiająca i pomysłowa historia. Doprowadza czytelnika do skrajnych emocji – jest jednocześnie uroczo zabawna i dotkliwie przejmująca.
Ta książka w piękny sposób pokazuje, że miłość nie zna granic oraz że nasi najbliżsi zawsze są przy nas. Najważniejsze przesłanie powieści głosi, że każda istota na ziemi urodziła się z misją.
WSZYSTKIE PSY IDĄ DO NIEBA... CHYBA ŻE MAJĄ NIEDOKOŃCZONE SPRAWY
NA ZIEMI


O książce słyszałam już jakiś czas temu. Potem zobaczyłam zwiastun filmu, na którym płakałam, ale tak mi się spodobał, że odtwarzałam go kilka razy. Wtedy wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę, a jako miłośniczka zwierząt chciałam zrobić to jak najszybciej.
Wszyscy wiemy, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Bailey to pies, który odradza się na nowo i szuka swojego przeznaczenia. Za każdym razem trafia do innych osób i jest inaczej traktowany. Jak wiadomo zachowanie psa zależy od tego, jak zostanie wychowany. W przypadku Baileya widać to bardzo dobrze. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak ludzie traktują zwierzęta. Te wszystkie przeżycia pozwoliły naszemu głównemu bohaterowi, zdobyć doświadczenia, które pomogły mu spełnić jego misję.
Autor przedstawił nam tę historię z punktu widzenia psa. Zawsze mnie ciekawiło, jak zwierzęta widzą nas, a ta książka dała mi możliwość przybliżenia sobie tego. W bardzo uroczy sposób zostały pokazane, niektóre rzeczy. Przemyślenia Baileya zmieniały się wraz z jego wiekiem, im był straszy, tym lepiej rozumiał, niektóre sprawy, niż jak był szczeniakiem. Problemy ludzkie, które obserwujemy razem z głównym bohaterem, zostały przedstawione w inny sposób niż normalnie jest to pokazane w literaturze. Zachowania, które są dla nas normalne, dla psa były jedynie pewnymi wskazówkami do tego jak ma się zachować w danej sytuacji.
Książka wywołała we mnie wiele emocji, które odczuwam nawet dzisiaj, kilka dni po przeczytaniu. Zabierając się za lekturę byłam przygotowana na łzy, ale nie sądziłam, że aż tyle ich wyleję. Wiedziałam, że Bailey będzie umierał, ale każda jego śmierć i cierpienie właścicieli ściskały mnie za serce. To były momenty, kiedy musiałam odłożyć książkę i chwilę odczekać zanim będę w stanie kontynuować historię.
Był sobie pies to powieść wzruszająca o poszukiwaniu celu w życiu przez psa, który na nowo się odradza.
Historia obrazuje nam miłość, ale także cierpienie jakie doświadczył Bailey. Ta książka jest nie tylko dla ludzi, którzy kochają psy, ale też dla miłośników zwierząt, jak i również osób, które nie doceniają towarzystwa czworonożnych przyjaciół. Ta pozycje na zawsze zostanie w moim sercu, bo po niej zaczęłam trochę inaczej patrzeć na zwierzęta. Teraz będę się jedynie zastanawiać czy moje czworonogi też mają do wypełnienia jakiś cel w życiu. Czytając tę książkę zaopatrzcie się w chusteczki i dam Wam mała radę - jeśli nie oglądaliście jeszcze zapowiedzi, to nie róbcie tego, bo dowiecie się, jakie jest zakończenie tej pięknej historii.


Za możliwość przeczytania tej historii dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

11 komentarzy :

  1. Cieszę się że książka ci się podobała, ja jednak chyba tylko obejrzę film. Miałam po tę książkę sięgnąć ale jakoś ostatnio ochota mi minęła. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie masz ochoty już na książkę, bo jest naprawdę dobra

      Usuń
  2. Matko, uwielbiam tego rodzaju książki i przeczytam ją na pewno. Chciałam wybrać się na film do kina, ale stwierdziłam, że wolę najpierw zapoznać się z wersją papierową, która ma przecudowną okładkę :)
    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię psy, ale jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Może za to dam szansę ekranizacji. ;) Ale dołączam do miłośników okładki - jest cudna. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boję się, że ten pies umrze w filmie i będę płakać jak na Marleyu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To radze zabrać dużo chusteczek ;)

      Usuń
    2. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę, ale teraz to mnie straszycie tym płaczem i chusteczkami :).

      Usuń
    3. Ale taka jest prawda :P Książka bardzo wzrusza i to nie raz :)

      Usuń
  5. Dobrze, że książka przypadła ci do gustu. Mam ją w planach, film raczej tej obejrzę. Ale najpierw książka!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka